Nie mogłem dojść do ładu z kolorami w Benq i skusiłem się jeszcze na Asusa Proart PA329C.
Dziś przyjechał i siedziałem znów kilka godzin, oba porównując:
- Asus mimo gorszego interfejsu ma więcej opcji konfiguracji kolorów, jasności, saturacji itp.
- Asus jest nieco większy przez większe ramki, i grzeje jak kaloryfer, Benq jest fajny bezramkowy i kompletnie zimny - tu plus dla Benq
- Benq jest znacznie bardziej intuicyjny z tym fajnym pilotem, Asus ma kiepski interfejs
- oba monitory nie mają opcji całkowitego opuszczenia go do samej podstawki
- kontynuując, Benq ma fajną opcję, że jeśli wciąż jest za wysoko, można go ściągnąć ze stojaka i postawić na biurku, Asusa niestety trzeba o coś oprzeć.
- ostrość obrazu, detale na tym samym poziomie
- może jestem przeczulony, albo nie wiem, co ale Benq ma lewy dolny róg nieco niedoświetlony, a Asus ma lewą połowę panelu ciut ocieploną w porównaniu do prawej (to są serio drobiazgi, normalny user never ever nie zwróciłby uwagi)

Ze względu na lepsze parametry odwzorowania kolorów i 100% Adobe RBG pewnie zostanę z Asusem.


I jeszcze refleksja na koniec.
Jako że przyjemność porównania kosztowała mnie prawie 9k, i jeden z monitorów musze zwrócić, to że straciłem ładnych parę godzin nad kompletnymi duperelami, dziś znów dotarło do mnie, że za bardzo się rozdrabniam nad hobby, a za mało skupiam nad rzeczami w życiu ważniejszymi. Tak więc możliwe, że w I poł. tego roku już nic nowego z arsenału nie wpadnie. Mam po prostu ważniejsze rzeczy na głowie, i postaram się docenić to co już mam, nie narzekając na Sigmę z małorozdzielczym R6