Kalibrując monitor kontaktowo nie jesteś w stanie realnie skalibrować kontrastu, chyba że monitor stoi w całkowicie zaciemnionym pomieszczeniu o ścianach obitych czarną Alcantarą (co z kolei nastręcza innych problemów). Jeśli w pomieszczeniu jest jakieś oświetlenie, będzie ono padać na powierzchnię matrycy zmniejszając postrzeganą kontrastowość obrazu - możemy sobie mieć matrycę Sru-tu-tuVA o kontraście statycznym 1000000000000:1, a jeśli nie ma na dyfuzorze zainstalowanych mikro-czarnych dziur pochłaniających 100% padającego światła, to realny kontrast w skrajnie niesprzyjających warunkach może być nawet 10:1. Przykład - mamy smartfona z OLEDowym wyświetlaczem o kontraście 10000000000000000000:1, idziemy sobie w południe na plażę i dlaczegoś g... widać - dlaczego? A bo od "czerni" może odbijać się niewiele mniej światła, niż jest emitowane przez biel, a skuteczny kontrast spada z milion-pięćste-sto-dziewięćset:1 do takiego, który można na palcach rąk policzyć.
Dlatego zawsze zalecam, by zacząć kalibrację od kontrastu natywnego, dokonać oceny porównawczej i dopiero ew. zaczynać dłubać przy kontraście (co nie jest działaniem pozbawionym negatywnych skutków) - paradoksalnie często może być tak, że monitor ze swoim cudnym kontrastem okaże się mniej kontrastowy od teoretycznie znacznie mniej kontrastowej odbitki. A jeśli już koniecznie chcielibyśmy uczciwie ustawiać współczynnik kontrastu podczas kalibracji, musielibyśmy mierzyć monitor z dystansu instalując sensor na statywie.