EIZO SX, CG, NEC PA, SV, to jedyne monitory wyposażone w matryce xVA/IPS sterowane wielobitowymi 3DLUT o 16-o bitowej precyzji przeliczeniowej, z elektroniczną kompensacją równomierności, starzenia i driftu termicznego, szerokimi możliwościami kalibracji wszelkich parametrów wyświetlania i wszystkimi bajerami.
Różnica między tymi bezkompromisowymi konstrukcjami a zwykłymi monitorami EIZO serii S, Dellami, Hapekami itd. jest oczywiście dość subtelna... Podobnie jak w przypadku matryc APS-C oraz FF, zwykłych obiektywów Canon a ich profesjonalną serią L. Nie każdemu potrzebna jest pełna klatka i eLka, nie każdemu potrzebny jest SX/CG.
Jeśli jednak traktujemy zabawę/pracę w fotografię poważnie, używamy najwyższej klasy lustrzanek i obiektywów, chcemy wykorzystać maksimum ich możliwości, wycyzelować każdy detal i mieć pełną kontrolę nad obiegiem pracy, to nie ma się co czarować - inwestycja w SX/CG odwdzięczy się bezkompromisowym komfortem użytkowania, trwałością Mercedesa z lat 80-tych i chirurgiczną precyzją wyświetlanego obrazu.
Osobiście - będąc profesjonalnym projektantem graficznym z ~20 letnim doświadczeniem - mam oczywiście w kwestii wyświetlaczy mocno zrytą psychę.
Z monitorem (chcąc nie chcąc) spędzam więcej czasu niż z żoną, otaczam go nabożną trzcią i kalibruję przy użyciu najbardziej wyrafinowanej kolekcji sensorów i profilerów, na jakie tylko mnie stać i jakie wpadną w moje ręce.
By unaocznić skalę mojej perwersji nadmienię, że kolorymetr, którego używam do kalibracji swoich monitorów (basICColor DISCUS) jest wart więcej, niż EIZO SX2262W.
Jeśli jednak z czystym sumieniem polecam komuś w ciemno monitor, to jest to wyłącznie monitor serii SX/CG/PA/SV - daje to bowiem pewność, że w technologii LCD do zastosowań o krytycznym znaczeniu barwy nic lepszego/bardziej wyrafinowanego ludzkość absolutnie nie popełniła.