Znam to miejsce, Bangi. Tam nie tylko samoloty kawałek dalej, ale też dobre miejsce dla ptasiarzy. Sporo bocianów i jakieś drapieżniki latające. Co do wożenia aparatu, to osobiście wychodzę na rower w celach sportowych, aby pocisnąć (nie zwiedzać, tj zatrzymywać się co jakiś czas), ale jak czasami woziłem aparat, to miałem zwykły plecak na plecach, kładłem jakiś ręcznik lub koszulkę na spód (plecak zwykła "szmata" na dnie), a sam aparat daawałem w... worek na buty (taki "zaciągany", co dostaje się w pakietach z biegów wszelakich) + siatka