No niestety. Właściwie to pierwszy raz obserwowałem uliczne zamieszki. Na pl. Konstytucji jeszcze czułem się w miarę bezpiecznie(pomijając gaz łzawiący - niefajne uczucie). Marsz ruszył, kibole uciekli więc miałem nadzieję że już będzie spokój. Do pl. Na Rozdrożu szedłem z jakąś grupką - glany i czerwone szelki. Zainteresowali się aparatem, ostrzegli zebym uważał bo już kilku reporterów dostało, szybko dodali ze śmiechem iż z ich strony nic mi nie grozi.
I dopóki nie nadciągneli kibole, było dobrze.
Podpalili auta TVNu, zebrały się oddziały policji, przyjechały armatki i wszystko wskazywało na to że policja uderzy w tłum. Nie było gdzie uciekac, więc się lekko zestresowałem. Naszczęście tego niezrobili.
Z drugiej strony, Marsz sam w sobie zrobił na mnie ogromne wrażenie. Tysiące ludzi - starzy, młodzi, pary, rodziny, kazdy z flagą, naklejką itp. Czuć było jedność i z tego dnia właśnie to zapamietam na lata.