Hmm,zadumałem się.Jak wyczuć światło i nastawić prawidłowo aparat tak, aby fotka była poprawna?
Mniej więcej jest tak: patrzę i czuję że robi mi się ciepło,coraz cieplej...
Wgapiam się w to oświetlone pięknie cudo i podnoszę aparat do oka.Modląc się o jeszcze chwilę ,jeszcze chwilę,ustawiam serię i gdacze już aparat a ja obniżam się na nogach i chodzę ,chodzę...słyszę swój głos :jeszcze chwila ,chwila..palce naciskają przy-
ciski ,muskają kółka.Jeszcze ,jeszcze i ..już niestety,już światło szarzeje ,umiera,cud zanika .Oddycham z ulgą,poruszam barkami które zdążyły nieoczekiwanie zdrętwieć i czuję jak stygnę,tylko palce drżą jeszcze.
Gdy zobaczysz światło to wyczujesz..a nastawy aparatu,no to to już trzeba umieć.
Pomyśl czy znasz swój aparat ,czy i ile ćwiczysz na sucho,czy potrafisz trzymając podniesiony lub opuszczony aparat bezbłędnie dokonywać zmian wszystkich parametrów?
Nie patrząc na palce i aparat.Czy wiesz kiedy jakich?
Bo światło nie będzie czekać.Bo dobra chwila na zdjęcie nie będzie czekać.Bo dobre zdjęcia robią dobrzy fotografowie.A dobrzy są dobrzy.
Tak jak pisał IMI: Nie myślę już przy fotografowaniu,albo tego nie zauważam.
Sztuką jest znajdować światło ,reszta to rzemiosło.
Ale żeby to rzemiosło opanować to czytać ,fotografować ,czytać..
tak przez odpowiednią ilość lat.Niestety teraz najtrudniejsze.Mieć czas na fotografię i szukanie światła,dużo czasu i cierpliwości.
Tak ,to chyba wszystko z grubsza.
Nie ma innej drogi.