Ty nie widzisz przeciwwskazań, ale to w ogóle nie wpływa na fakt, że bodaj żadne zdjęcie ślubne sztuką jeszcze nie zostało. Nie ma takich zdjęć w galeriach, w muzeach, nie podlegają krytyce. Z jakiegoś powodu pozostają poza tym nurtem. Być może kiedyś takie fotografie będą podziwiane, ale jako zabytek, relikt przeszłości. Nawiasem - przypomina mi się jakiś fragment z esejów Sontag, w którym argumentuje ona, że jeśli dać zdjęciom odpowiednio dużo czasu, to wszystkie - nawet największe szmiry - zyskają na wartości. Chyba każdego ogarnia jakaś nostalgia jak patrzy na fotografie sprzed stu lat, o ten mniej więcej efekt chodzi.

(Zaznaczam - zrobienie autorskiego wernisażu też nie czyni z prac sztuki).