Ciekawe..... na tej zasadzie jak przedstawia to Franek_ można podać do sądu kogoś kto zrobi zdjęcia Giewontu w tym samym ujęciu - przerąbane.
Ciekawe..... na tej zasadzie jak przedstawia to Franek_ można podać do sądu kogoś kto zrobi zdjęcia Giewontu w tym samym ujęciu - przerąbane.
"Co do wspomnianego mojego obowiązku to chcę jeszcze dodać, że mój stosunek do tegoż obowiązku jest moją osobistą i całkowicie prywatną sprawą, co zwalnia mnie od wszelkich dalszych komentarzy, przypisów, suplementów i gloss."
Kapitan Wagner
Nie. Ale jeśli do krzyża na Giewoncie przyczepisz wielki latawiec w kolorach purpury z ogonem w kształcie chińskiego smoka widoczny z odległości 30 km i zrobisz temu wynalazkowi zdjęcie techniką HDR, a następnie weźmiesz za to pieniądze (niech będzie, że od firmy produkującej latawce), zaś następnie ktoś inny do tegoż samego Giewontu przyczepi latawiec tych samych rozmiarów i koloru, z ogonem w kształcie japońskiego smoka widoczny z odległości 25 km i takiego HDRa sprzeda firmie produkującej ogony do latawców, to moim zdaniem możesz taką osobę podać do Sądu. Przerąbane.
A dlaczego nie?
Posłużę się cytatem z Twojej wcześniejszej wypowiedzi:
"mamy do czynienia z plagiatem i nie wiem, jak ślepym trzeba by być, aby nie zauważyć, że wszystkie istotne elementy zostały skopiowane przez drugiego fotografa w celach zarobkowych."
Nie ma nic o latawcach- wystarczy sam Giewont wedle takiej definicji. Wszyscy co mają takie zdjęcia w albumach, na pocztówkach, w książkach itp. powinni się już zacząć bać. W końcu ktoś pierwszy miał pomysł żeby go w ten czy inny sposób sfotografować dla celów zarobkowych.
"Co do wspomnianego mojego obowiązku to chcę jeszcze dodać, że mój stosunek do tegoż obowiązku jest moją osobistą i całkowicie prywatną sprawą, co zwalnia mnie od wszelkich dalszych komentarzy, przypisów, suplementów i gloss."
Kapitan Wagner
Ja codziennie robię plagiaty plagiatów w celach zarobkowych. Prawy półprofil i lewe ucho. I to nie mój pomysł a robię. I robi to cała masa fotografów w kraju i zapewne za granicą. I nikt nikogo z tego powodu nie poda do sądu.
Nie ogranicza mnie wyobraźnia ponieważ jej nie posiadam.
Po pierwsze, ktoś musi zostać w takim wypadku uznanym za pierwotnego twórcę. A zdjęciom Giewontu konkretnego twórcy przypisać się nie da. Jeśli zaś twórcy ustalić się nie da (dla przykładu jakieś ludowe piosenki, powiedzonka lub zdjęcia w toaletach), to z pomysłu można korzystać do woli.
Po drugie, aby taką sprawę wygrać, zdjęcie oryginalne musi być udostępnione w taki sposób, by inne osoby mogły się z jego treścią zapoznać. Gdyby fotograf 1 zdjęcie latawca schował do szuflady, to fotograf 2 mógłby swoje zrobić bez problemu.
Po trzecie - wyśmiano idiotę w USA, który chciał opatentować powietrze, stąd też ustawa precyzuje, że utworem jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze. Kosz buraków nie ma charakteru działalności twórczej o indywidualnym charakterze. Giewont sam w sobie też nie. Lewe ucho i prawy półprofil również. Ale zabranie młodej pary będąc zawodowym ślubnym fotografem na pole wraz z pościelą i sznurkiem, obwiązanie ich, ustawienie w ten a nie inny sposób, rozmycie tła, w którym dolną część stanowi pole a górną las w mojej ocenie (choć może naiwny jestem) jest zbiorem czynności noszącym ślady działalności twórczej o indywidualnym charakterze.
Przekomarzacie się dla samego przekomarzania, czy naprawdę uważacie te dwa zdjęcia za zbieg okoliczności? A nawet, jeśli tak nie uważacie, to czy jesteście zdania, że zdjęcie nr 2 nie wyczerpuje ustawowych przesłanek terminu 'opracowanie utworu', na rozpowszechnianie którego to to opracowania opracowujący winien uzyskać zgodę twórcy utworu opracowywanego? A może Waszym zdaniem pozostałe dziedziny działalności twórczej człowieka (np. muzyka czy literatura) sobie a fotografia sobie?
Ostatnio edytowane przez Franek_ ; 15-10-2011 o 16:55
Jest zerżnięte - nie mam wątpliwości tylko co z tego?
A dlaczego sznurek i kołdra tak a kosz buraków nie? I kto tak naprawdę miałby o tym decydować?
Uważam że każdy ma prawo wziąć 'swoją' parę młodą na pole, związać sznurkiem i obfocić...i pierwotnemu twórcy nic już do tego.
Prawo autorskie by było naruszone gdybyś bezczelnie wziął jego zdjęcie i pozamieniał twarze w PhotoShopie...ale to tylko takie moje ględzenie.
Pozdrawiam.
I jeszcze pytanie do kolegów ślubnych...ilu z Was zaświtała taka myśl żeby dołączyć ten pomysł do swojego warsztatu![]()
Jestę fotografę
miszcz martwi się o podpis
Kto? Sąd, zgodnie z treścią art. 233 § 1 k.p.c.
Pewnie, że ma prawo. Ale skoro jeden twórca już wykonał tego typu zabieg, upowszechnił to zdjęcie, wziął za nie pieniądze, samo zdjęcie wyczerpuje w myśl ustawy Prawo autorskie pojęcie utworu, to moim zdaniem wzięcie pieniędzy za coś praktycznie identycznego, będąc osobą z branży wyczerpuje pojęcie opracowania utworu, na które to opracowanie potrzebna jest zgoda. Jak ze wspomnianymi coverami. W ich przypadku również muzycy nie powinni pytać się o zgodę, tylko trzaskać nowe wersje 'Autobiografii' Perfectu bez pytania na swoich płytach i koncertach?
W obecnej chwili prawo autorskie również zostało naruszone, tylko w inny sposób. Skopiowanie zdjęcia i zmiana twarzy w Photoshopie wyczerpywałaby znamiona typu czynu zabronionego, określonego w treści art. 115 ustawy Prawo autorskie, za co grozi odpowiedzialność karna. Mamy zaś do czynienia z opracowaniem bez wyrażonej zgody. Od opracowania ustawa rozróżnia pojęcie inspiracji, lecz ja w tym przypadku przychylałbym się raczej ku temu pierwszemu. I moim zdaniem to właśnie odpowiedź na pytanie 'opracowanie czy inspiracja' będzie przedmiotem rozstrzygnięcia Sądu.
Pozdrawiam!