To mi przypomina historię pewnych państwa - dosyć znanych i dobrych fotografów ślubnych. Otóż pewnego dnia na ich blogu pojawił się wpis "Plagiat Sesji", gdzie państwo opisywali jak w programie telewizyjnym jakiś ślubny fotograf chwalił się swoimi zdjęciami z pleneru, gdzie para młoda oblewała się farbą z kubełków. Wyjaśniali, że oni pierwsi wpadli na ten pomysł i pan z telewizji popełnił straszny plagiat. Było im przykro, ze ktoś skopiował ich pomysł i jeszcze śmiał to pokazać w telewizji. Dla porównania zamieścili swoje zdjęcie - rzeczywiście: i tu i tu para młoda cała była oblana farbą i trzymała kubełki w dłoniach. Pojawiło się kilka współczujących komentarzy, aż tu nagle ktoś w komentarzu wkleił linka i zapytał retorycznie: "Czy to na pewno był Wasz pomysł?". Pod linkiem były fotografie wykonane rok wcześniej przez innego fotografa, zamieszczone w jakimś artykule o fotografii ślubnej (para młoda-farba-kubełki). Co ciekawe, wpis zniknął z bloga.
Tak więc ja bym była ostrożna z osądzaniem, czy ktoś mnie skopiował i splagiatował moją pracę. Bo być może ja nieświadomie też zrobiłam plagiat. Nie oszukujmy się, naprawdę nie jest trudno wpaść na ten sam pomysł, na który ktoś już kiedyś wpadł. Więc nie przesadzajmy.