
Zamieszczone przez
allxages
Się odezwę, sorrewicz ;-)
No więc pierwsza sprawa, to niestety rozumiem mario, że i reaguje zbyt osobiście. Niestety w Polsce tak jest. I to o dziwo, świadomii fotografowie nie mają z tym największego problemu, bo przynajmniej mniej więcej wiedzą, że np. taka M9 produkuje świetny obrazek. Jakoś się tak złożyło, że znam wielu wybitnych polskich fotoreporterów i żaden nie powiedział nigdy, że "o dla lansu". Raczej pytał o praktyke użycia itd. Stąd też dziwi mnie ciągłe powracanie do kwestii kwoty tego aparatu na tym forum, gdzie jednak liczyłem na świadomą grupę użytkowników.
Najgorsza dla mnie jest natomiast grupa osób, która na zdjęciach kompletnie się nie zna, nie wie co to jest przysłona nawet, ale aspiruje do bycia "pro fotografem" w przyszłości. Tacy znają ceny i czytają fotopolis codziennie więc doskonale wiedzą, że Leica jest droga. Pamiętam wypowiedź jednego z moich kolegów, który na informacje, że sprzedałem 1Ds3 zapytał "czyżbyś kupił tą nabardziej lansiarską lustrzankę na świecie?", że nie zajarzyłem to musiał dodać, że tą z czerwoną kropką. I takie coś jest dla mnie drażniące, bo taki koleś nie ma pojęcia o czym mówi i rzeczywiście jedynym wyznacznikiem u niego jest cena aparatu. To jak z takimi osobami rozmawiać? To jest dokładnie to samo jak wiele tutaj postów typu "muszę mieć kiedyś jedynkę", albo (w co nie mogłem uwierzyć jak czytałem) "kiedy przypnę tele do body to czuję jak ludzie się na mnie patrzą na ulicy". To są kompleksy, to nie ma związku nic z fotografią.
No i pozostaje ta najmniej świadoma grupa społeczeństwa. Dla nich to jest ciągle analogowy aparat. Co jest dla mnie doskonałe. Przykład sprzed tygodnia. Śmigam sobie w nocy po Brooklynie, spotkałem 2 raperów jeden chyba z Puerto Rico, drugi wyglądał jak z Jamajki. Chwilę pogadaliśmy, zobaczyli aparat i od razu radość, że analog, old school, good shit itd. I czy bym im zdjęć do płyty nie zrobił, bo to musi być coś. Dla nich ten aparat miał wartość równą 0. I właśnie choćby za to warto wydać pieniądze, żeby mieć święty spokój na mieście. Polecam zresztą tekst Tomaszewskiego o Cyganach gdzie przytoczył rozmowę z królem wioski o wartości jego aparatu.
A teraz druga sprawa. Otóż moim zdaniem na zachodzie gdzie więcej się zarabia - problem istnieje dokładnie taki sam jak i u nas. Głównie dlatego, że Polacy łatwiej pozwalają sobie na rzeczy na które ich nie stać. Za granicą niestety są bardziej praktyczniejsi i pewnie przez to lepiej na tym ostatecznie wychodzą, a my ciągle żyjemy marzeniami.
Byłem w BH na Manhattanie. Jak ktoś był to wie jak to wygląda. Sklep prawie jak Tesco z tym że produkty za tysiące dolarów i dziąstki osób w kolejkach i setki kupujących. Ciężej przejść niż podczas przerwy po korytarzu w moim liceum.
Zachodzę na komis rzucić okiem co tam mają ciekawego. I zaraz jakiś pracownik mnie zauważył i podchodzi i pyta czy to M9. Trochę porozmawialiśmy i ewidentnie wyglądało, że to nie jest obraz codzienny nawet w BH. Do tego stopnia, że sam chciał mi pomóc poszukać kilku używanych rzeczy w innych sklepach - czyli wbrew własnemu pracodawcy nie? Co więcej, tydzień później znowu byłem w BH, tym razem w poszukiwaniu baterii do jednego aparatu bo mi padła nagle, nie wiem jakim cudem ale ten sam pracownik mnie wypatrzył i już podbiegł zapytać co tam u mnie słychać i jak Leica, czy znalazłem co szukałem itd itd. No i nawet załatwił mi baterie bez tej długaśnej kolejki do kas. Tak więc prawda niestety taka, że Leica wzbudza takie same emocje również tam gdzie kłują lepszą walutę niż złotówki.