Witam po raz pierwszy na forum.

Pewnie dla wielu z Was dylematu nie ma , ale w moim przypadku wygląda to to inaczej. W skrócie : ma 17-40 F/4 - nie jest z nim bardzo zaprzyjaźniony , obiektyw jak obiektyw... , fotografuję głównie : krajobrazy, przyrodę - raczej statyczną, rodzinka i zawodowo kwiaty - głównie "portrety" do katalogów. Na czym polega mój dylemat oprócz kasy oczywiście , za 60 D w moim przypadku bardzo przemawia ruchomy wyświetlacz bardzo pomaga przy robieniu fotek kwiatom z nietypowych pozycji i super do filmów tu z kolei poważnie zastanawiam się nad wymianą 17-40 na 15-85 - lepsza jakość obrazu na cropie i stabilizacja, poza tym ogniskowa 85 to jest to czego potrzebuję do "portretów" kwiatów z bliskiej odległości np.30-40 cm, niestety długie 70-200 nie daje takiej możliwości podobnie doskonała 85 f/1,8 a nie zależy mi na zdjęciach z obiektywów macro z małą głębią. Jak widać argumenty za 60D mam mocne. Tylko czy to nie jest przegięcie kupować cropa zamiast 5DmkII , do którego mam obiektywy i wydać w sumie "tylko" 1500 pln mniej Dodam że nie kupię 7D, nie potrzebuję dużego, szybkiego klocka z jakością fotek gorszą niż 60d. Moja subiektywna opinia na podstawie obcowania z 7D : nie radził sobie wogóle z kolorem czerwonym zajmującym większość kadru (kwiat), w jpg. wychodziły zdjęcia z Marsa. Może jedna wobec takich wyzwań pozostaje tylko 5D.....