Ja miałem fajnie, bo zdjęcia wywoływał znajomy ojca w jego pracy. Ciemna mnie jakoś nigdy nie brała. Dawało mi to ten bonus że od strony obróbki zdjęcia miałem perfekt
. Oczywiście mowa cały czas o zdjęciach czarno-białych. Zresztą ciekawe jest to o tyle, że ludzie chyba woleli zdjęcia BW niż oglądanie swoich zielonych lub fioletowo czerwonych twarzy :grin:.
"Co do wspomnianego mojego obowiązku to chcę jeszcze dodać, że mój stosunek do tegoż obowiązku jest moją osobistą i całkowicie prywatną sprawą, co zwalnia mnie od wszelkich dalszych komentarzy, przypisów, suplementów i gloss."
Kapitan Wagner
Od fotografowania w szkołach gorsze jest jedynie fotografowanie wesel. Czym niższa klasa to gorzej a poniżej zerówki na maluchach przedszkolnych zaczynając to jest dopiero przerąbane. Pomijam hałas ale pracuje się dosłownie w kucki albo na kolanach. Fotografowanie w szkołach wyglądało mniej więcej tak: na początku września akwizytor ( w tym przypadku kolega fotograf objechał kilkadziesiąt szkół i poumawiał terminy zdjęć oraz warunki finansowe. Od 30 do 40% dla dyrektorki od obrotu, ( akwizytor 10% ) plus gratisowe zdjęcia dla dzieci nauczycielek i dzieci z domów dziecka. Od tego odpadały straty w postaci niewykupionych zdjęć. Dzień pracy fotografa ( w tym przypadku niestety mój) wyglądał tak: 6 z groszami odchodził pociąg do Białegostoku więc wstać trzeba było po piątej. Koło 10 byłem na miejscu w szkole i musiałem tak się sprężyć aby po 13 być już po robocie bo musiałem odwieźć zdjęcia do robionej poprzednio szkoły. W warszawie byłem o 18 i pędem do labu wywołać filmy potem do ciemni na powiększalniku zrobić odbitki i zanim się człowiek obejrzał było koło północy i aby wstać po piątej... Większe szkoły to znaczy wykonywanie odbitek odkładałem na weekend. Jedynym plusem tego zajęcia było, że czas szybko leciał i jak budził mnie konduktor to nie wiedziałem czy jadę do Białegostoku czy wracam. Był to rok 1991 i konkurencja była kosmiczna. Od lat 80 dominowała na rynku firma MAWI, której właścicielem był późniejszy senator niestety zginął w wypadku lotniczym. Organizowali dla szkół zawody sportowe, fundowali magnetowidy ( taki protoplasta DVD ) i sprzęt sportowy. Wtedy robiłem zdjęcia Canon T 50 i obiektywem 50mm f 1,8 i lampą Metz 45 CT 5. Do jesieni ubiegłego roku robiłem odbitki jednemu koledze, który fotografował tylko w szkołach. Fotografuje Nikon D 70s i kitowym obiektywem. Ma dwie lampy z parasolkami i badziewne tła. Większość zdjęć to sklejanki w PS plus zamiast zdjęć grupowych tablo z budynkiem szkoły w tle. Razem wszystko oddaje w postaci oprawionego niby w skórę albumu.
Nie ogranicza mnie wyobraźnia ponieważ jej nie posiadam.
Fakt, że dzielicie się swoimi doświadczeniami związanymi z fotografią szkolną jest dla mnie bardzo pomocny. Dziękuję.
Doczytam coś o akcesoriach, których używaliście i postaram się zadać bardziej konkretne pytania.
Pozdrawiam
The truth is out there!
Widzimy, że dyrektor dostaje niemały % z obrotu i nie jest to tajemnicą. W innych przetargach nazywa się to chyba korupcją i jest karalne.
Ciekawe jakby rodzice zareagowali na wiadomość, że z 15zł za fotkę 6zł idzie do kieszeni dyrektorki
PS. Żeby nie było samego OT. Będąc w Empiku zajrzyj do "Z pamiętnika lampy błyskowej" str. 240.
C5DIII,| C20/2.8, C28/1.8, S35/1.4, C50/1.4, C100/2.0
Faktycznie, nie spodziewałem się, że aż tyle dyrektorzy zgarniają za zdjęcia.
canon, olympus
A owi dyrektorzy wystawiają jakieś faktury, paragony... cokolwiek?
Szara strefa...
Tu była zakazana reklama
Nie podoba Ci się mój styl jazdy?
Zejdź z chodnika !!!
No, ale jest to sposób, żeby się wkręcićHe, he.
Dopisek OT:
Czy dwuzdaniowe posty są zabronione? Bo mi wyskoczył komunikat, że mniej jak 30 sekund upłynęło od poprzedniego postaToć w 30 sekund można 300 znaków napisać ;D
canon, olympus