Raport Marshalla, ciąg dalszy.
...
Widoki były niesamowite, górka była naprawdę urzekająca i.... MICLES!
Micles kombinator był wszędzie.
13.
.
Micles czasem był wyżej.
14.
.
Micles czasem był z boku.
15.
.
Micles czasem był niżej. Powoli zaczęło mi się wydawać, że jest wszędzie.
Na szczęście nie był groźny. Nikogo nie zepchnął z urwiska, mimo, że niektórzy z nas robią kadry krzywe i tym podobne fotograficzne błędy.
16.
.
Pięliśmy się do góry, która była niczym K2. Po każdym szczytowaniu () okazywało się, że mimo iż to szczyt naszych możliwości, to nie jest to jeszcze szczyt Nosala.
Bliscy zabójczych palpitacji serca, wyplucia płuc i rezygnacji człapaliśmy bezmyślnie prawie na czworaka w górę.
Wewnętrzna przemiana i obudzenie bestii przyszło kiedy minęły nas dwie czy trzy pary miłych emerytów wracających z prawdziwego szczytu tej góry!
17.
.
Yeeeaaahhhh!!! Nosal zdobyty!
Góra od lewej: Zieloo, Barto, Najeli, Jacek, Ju-Ju.
Dół od lewej: Kama, Marshall, Dominika, Micles.
Część ekipy ubezpieczała podnóże góry, część pospiesznie wbiegła i zbiegła z górki, część była w miejscu zwanym "niewiadomogdzie".
18.
.
Zejście drugą stroną góry okazało się zdecydowanie łatwe.
Zapakowaliśmy barany na pakę, i ruszyliśmy...
19.
.
...do prawdziwego, góralskiego, wielkiego drewnianego domu. Gdzie mogliśmy zaspokoić pragnienie uzupełniając płyny.
20.
.
Atmosfera była tak świetna, iż udzieliła się nawet genetycznie modyfikowanej hybrydzie owczarka podhalańskiego i niedźwiedzia brunatnego z domieszką Yeti i MechaGodżilli.
21.
.
Kiedy Hybryda już prawie się nie ruszała, a plenerowiczom zaczęła odbijać korba, urwał się film, było po zdjęciach i trzeba było wracać do naszego szałasu.
22.
.
cdn...
Ano! Větší a rychlejší ...![]()