Wiesz, od bez mała początku ubiegłego stulecia producenci oferują nam coraz gorszy sprzęt wmawiając nowe prawdy o jego możliwościach. Jako przykład: pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku w środowiskach zbliżonych do artystycznych aparat małoobrazkowy uchodził za sprzęt bez duszy a dzisiaj odrodzony jako pełna klatka święci triumfy. Fotografia cyfrowa nie sprzyja artystom. Jak się ma do płyty szklanej w formacie 30x40cm, z której można było zrobić kopię stykową 1:1 pełna klatka? Nijak. I nie chodzi o młyn na wodę producentów gotowych udowodnić wyższość pełnej klatki tylko o jeden szczegół. Szklaną płytę można było rozbić o kolano pozostawiając dowolną ilość sygnowanych zdjęć. Im mniej tym lepiej. Najlepiej jedno. Internet i komputerowe „kopiuj/wklej” powoduje, że umieszczone w sieci zdjęcie traci na wartości. Większość artystów nie ma nawet swoich internetowych stron. Mają kilka dyżurnych zdjęć spisanych na straty, które służą do ich PR. I w większości nie będą udzielać się na forach czy zakładać galerii bo i niby w jakim celu? Ja już dawno straciłem nadzieję na rozmowy o fotografii w sieci. Pokolenie neostrady łyknęło przesłanie producentów sprzętu i jego niemożliwości techniczne przesunęło na użytkownika dając cudowne narzędzie jakim jest RAW. I tak nastała epoka „wywoływania kamienia z cienia” ale zdjęć z tej epoki to ja też nie widzę aby przetrwały.