Nieśmiało wtrącę.
1. Zegary na satelitach są korygowane z Ziemi przy przelocie nad Hawajami albo nad Houston.
2. Satelita transmituje swój czas w paczce danych.
3. GPS jest systemem "odległościowym" czyli mierzone są odległości od co najmniej 3 satelitów co daje pozycje 2D a z 4-ech dodatkowo wysokość.
4. Zegar w odbiorniku GPS musi być super dokładny, żeby zmierzyć czas od momentu wysłania do momentu odbioru. Niby problem ale... ta dokładność jest potrzebna w krótkim przedziale czasu więc to nie problem. Stabilność rzędu 10^-6 sek na sekunde wystarcza w zupełności. (dokładnie nie pamiętam a niechce mi się szukać)
5. Odkąd Clinton zrezygnował ze scramblingu dostępny jest kod P (od precision) co daje dokładność RMS (root mean square) na poziomie 3 metry.
6. Lepsze dokładności można uzyskać w systemach zwanych "differential" gdzie aktualna poprawka pozycji jest transmitowana ze stacji brzegowej/lądowej - niestety działa tylko w pobliżu takiej stacji. Używany na polach naftowych i innych podobnych.
7. O żadnej dylatacji czasu w GPS nigdy nie słyszałem. Teoretycznie to (chyba) jest coś ok. 10 cm (a może i 1 cm - niepamiętam) więc dużo poniżej błędu samego systemu.
8. W 2 lata po opublikowaniu zasad działania GPS pewien polak znacząco poprawił system i przy okazji obszedł dookoła całą tajemnicę kodu P i S publikując metodę wyznaczania pozycji z "szumów" dającą dokładność geodezyjną. Jedyną wadą było, że antena musiała być nieruchomo przez kilka godzin. System jest dzisiaj używany w odbiornikach geodezyjnych.
Ufff... więcej nie pamietam. :-)