Ja tylko nieśmiało zauważę, że tzw. "wychowanie bezstresowe" jest sprzeczne z naturą. Ze stresem i my i zwierzęta żyjemy całe dorosłe życie. Brak stresu w dzieciństwie odbija się później w dorosłym życiu słabszą odpornością na tenże stres.
Wychowanie od zawsze polegało na dostarczaniu bodźców negatywnych i pozytywnych. Negatywne są silniejsze niestety i dlatego bardziej skuteczne.
Obrońcom zwierząt wierzącym w wyłączność bodźców pozytywnych przypomnę, że:
- koniom pakuje się do pyska wędzidło. Wszystkim bez wyjątku,
- wilk, lis czy inne zwierzę nie atakuje nas w lesie nie dlatego, że ma pozytywne odczucia tylko dlatego, że się boi,
- ogromny procent właścicieli czworonogów używa kolczatki. Codziennie na spacerze.
- itd. itd. itd...