o fotografii im więcej wiem tym mniej wiem a efekty coraz gorsze
Ostatnio edytowane przez Kolekcjoner ; 27-07-2011 o 11:47
"Co do wspomnianego mojego obowiązku to chcę jeszcze dodać, że mój stosunek do tegoż obowiązku jest moją osobistą i całkowicie prywatną sprawą, co zwalnia mnie od wszelkich dalszych komentarzy, przypisów, suplementów i gloss."
Kapitan Wagner
I don't pretend to understand Brannigan's Law. I merely enforce it
jak widać ile osób tyle opinii. Nie pochwalam bezsensownego bicia itd. Ogólnie stosowanie przemocy w jakikolwiek sposób nie jest niczym dobrym. jednak w przyrodzie jest to powszechnie stosowana praktyka jak słusznie zauważył mc_iek. Co do zwierząt, również nie pochwalam bicia, znęcania się itp. Nie można porywać się z armatą na wróbla, tak samo nie można bić psa za to że nie aportował czy się nie położył na komendę. na takie nauki jest czas i od tego czy nauczy się tych sztuczek nie zależy jego życie. Życie, a raczej jego zachowanie jest priorytetem dlatego w zależności od konieczności sięga się po różne metody dla jego przedłużenia. Niekiedy te metody nie są do końca zgodne z naszym poczuciem etyki, mimo że są właściwe w danej sytuacji.
Nie wiem na jakiej zasadzie działa taka obroża, ale zapewne "pan" ma magiczny guzik. Tutaj się zgodzę że obroża nie zadziała bo pies ma ją cały czas na sobie i cały czas czuje zagrożenie, poza tym właściciel może nadużywać guzika co na koniec będzie porażką pedagogiczną w wychowaniu czworonoga. Przy metodzie o której pisałem wcześniej nie ma tego zagrożenia. bo zwierzę mięsa nie nosi cały czas w zębach, ma wybór, wziąć je lub nie. Jeśli nie weźmie nic mi się nie stanie, jeśli weźmie poczuje jeden pojedynczy impuls. To nie boli. prąd działa na mięśnie, które rozkurczają się i pies mimowolnie odrzuca to co ma w zębach. po kilku próbach "lewego" jedzenia już nie weźmie. Jak mówiłem to nie boli, jest lekko nieprzyjemne ale przynosi efekt wychowawczy. Co najważniejsze pies nie czuje się cały czas zagrożony.
Bicie boli, przy obroży pies może czuć się cały czas zagrożony ze względu na ciągłe jej posiadanie. Te metody z góry są skazane na niepowodzenie.
Co do metody "telefonowej" nigdzie nie napisałem że ją pochwalam, czy ją bezkrytycznie akceptuję. Jednakże definitywnie też jej nie odrzucam i nie krytykuję bo metoda ta nie uczy agresji u zwierzęcia. Jest może odrobinę brutalna, ale nie ma żadnego związku z sadyzmem czy innym epitetem jakim zostałem nazwany.
Ja tylko nieśmiało zauważę, że tzw. "wychowanie bezstresowe" jest sprzeczne z naturą. Ze stresem i my i zwierzęta żyjemy całe dorosłe życie. Brak stresu w dzieciństwie odbija się później w dorosłym życiu słabszą odpornością na tenże stres.
Wychowanie od zawsze polegało na dostarczaniu bodźców negatywnych i pozytywnych. Negatywne są silniejsze niestety i dlatego bardziej skuteczne.
Obrońcom zwierząt wierzącym w wyłączność bodźców pozytywnych przypomnę, że:
- koniom pakuje się do pyska wędzidło. Wszystkim bez wyjątku,
- wilk, lis czy inne zwierzę nie atakuje nas w lesie nie dlatego, że ma pozytywne odczucia tylko dlatego, że się boi,
- ogromny procent właścicieli czworonogów używa kolczatki. Codziennie na spacerze.
- itd. itd. itd...
Ostatnio edytowane przez Janusz Body ; 27-07-2011 o 13:16
Janusz,
Old enough to know better - but I do it anyway.