ja cale szczescie mam kota i sam chodzi na spacery
ja cale szczescie mam kota i sam chodzi na spacery
Psi weterynarz za natury swej wie o naszych szczekających przyjaciołach więcej niż przeciętny właściciel dlatego warto z nim konsultować wątpliwości a nie tylko prowadzać psiaka gdy coś mu dolega.
P.S.
Wątpiącym w rację bytu tego wątku podpowiadam zajrzenie na tą stronę i przeczytanie opisu podforum, w którym się znajdujemy. Do rozmów luźno związanych z fotografią służy teraz to podforum.
Cztery czarne eosy, pół-eos i pentax... a dokładniej to tutaj
Naucz go komendy
Nie wiem czy już było - założyć kaganiec? ;-)
Własciwie, to brak psu produktów przemiany materii tych bakterii gnilnych. Są nimi min. witaminy z grupy B i to o nie głównie chodzi.
Problem niestety jest bardziej złożony, niż jedynie braki w diecie. Bo kiedy piesek się już nauczy podjadać gówienko na spacerach, to zaczyna być dla niego przyjemnym nawykiem, podobnym do np. ogryzania paznokci u ludzi.
Żeby sobie poradzić z problemem, polecam kilka spotkań z DOBRYM behaviorystą zwierzęcym
Kontakt ze mną tylko przez e-mail: "mirekkania na yahoo kropka com kropka au". PW nie czytam.
09. Rób i pokazuj zdjęcia, które podobają się tobie, a nie oglądającym.
---Moje zdjecia na FB---
proponuję na każdy spacer zabierać ze sobą smaczki (inne niż te którymi karmisz psa, coś co pies uwielbia np. maleńke kawałeczki parówek), ale tak żeby pies widział że coś masz, w przypadku znalezienia czegoś w trawie komenda ,,fee'' przywołanie i smaczek, musisz tak to robić aby skupić na sobie uwagę psa, pies szybko się uczy bo jest przekupny, kilka prób i powinno zadziałać, niestety nie zawsze zadziała gdy w trawie jest ludzka kupa![]()
Dobre body, palnik oraz szkiełka: Canon EF 50/1,8 II, Canon EF 100 f/2.8 Macro USM, Canon EF 70-200/4 L, Canon 35 1.4 L, canon 17-40/4L, canon fish eye, 24-105/4L, Bilora 1122 i inne drobiazgi
Każdy pies ma swoje własne życie. Podobnie jak człowiek lubi się napić deko napoi poprawiających nastrój a potem z lubością oddać się słuchaniu płyt chodnikowych lub drzemce w sałatce lub bigosie. Podobnie pies ma swoje przysmaki i czy z tego powodu należy go karcić? Jak głosi przysłowie: Jeden lubi pomarańcze a drugi jak mu skarpetki śmierdzą... Podobnie jest z psami. Jedne lubią sobie trawkę poskubać aby potem puścić pięknego pawia, o którym trudno napisać, że rzuciła go dziewczyna a inne skubnąć kupkę lub coś atrakcyjnie pachnącego z okolic śmietnika. Znałem jednego spaniela co to uwielbiał wytarzać się w niej a szczytem szczęścia było wytarzanie się w zdechłym i lekko zmiękczonym gołębiu lub w wronie. Jakie ryzyko i poświęcenie. Pies wiedział co go czekało potem. I nie było karcenia zwierzaka, nigdy w życiu! Ale to kąpanie w śmierdzącym psim szamponie, wycieranie i suszenie. To chyba znacznie gorsze niż syndrom dnia drugiego kiedy się budzisz i nie dość, że kot tupie to jeszcze pysk obtarty od słuchania płyt...i jak Wasz pupil coś tam wciąga spod krzaczka to chyba lepiej się odwrócić i udawać, że nie widzimy. A niech tam. Każdy chce mieć chwilkę radości.
Nie ogranicza mnie wyobraźnia ponieważ jej nie posiadam.
Nasz buldożer jak raz wsadził mordę w jakieś g...o na spacerze, dostał 5 zastrzyków i uważa co wącha.
Może nie jest to specjalnie miłe dla psa ale skuteczne. Pomyśl sobie, kupujesz psa, a jakiś baran podrzuca mu zatrutą kiełbasę. Pies zdycha często w męczarniach. Kupujesz drugiego psa, potem trzeciego bo sytuacja się powtarza kilka razy. Co jest większym sadyzmem, potraktowanie psa prądem by oduczyć go jedzenia od byle kogo, czy potem niech pies zdycha w męczarniach kiedy towarzyszą mu wewnętrzne wylewy?
Poza tym sposób był wykorzystywany przy tresurze psów wojskowych i policyjnych.
Opisana sytuacja to historia mojego kolegi i jego 3 owczarków i jakiegoś debila.
Poza tym prąd to nie ciągłe "kopanie" tylko bardziej impuls elektryczny, czyli obrót korbą by wystraszyć psa, a nie ciągłe kręcenie aż padnie.