Jeżeli zadanie wymaga takiej dokładności, że aż boisz się zniekształceń obiektywu, to odpuść temat. Później dojdzie jeszcze składanie niemal pixel do pixela i zabawy z wiernością barw. Szkoda nerwów.
A jak chcesz się bawić i nie jest to zlecenie dla Pentagonu, to możesz zrobić tak:
- największe zniekształcenia są na brzegach obrazu - wykorzystaj tylko środek kadru (stracisz sporo "rozdzielczości", ale możesz podzielić obiekt na 8 części robionych środkiem kadru zamiast 4 pełnym kadrem)
- żeby uniknąć odbić, daj mocno rozproszone i słabe światło ciągłe, do tego dość długi czas (1/5-1/10s). Do tego DOBRY statyw, wężyk i podniesione lustro.
- przysłonę dobierz dla danego obiektywu posiłkując się danymi np. z optycznych (taką, dla której jakość obrazu będzie najlepsza)
Pamiętaj o trybie M i stałych parametrach dla każdego ujęcia. Może to i oczywiste, ale kolega robił kiedyś kilka kadrów (też do sklejenia) w trybie półautomatycznym i oczywiście wyszła kicha. Każdy kadr, patrząc na histogram, był świetnie naświetlony, a przy sklejaniu okazało się, że zdjęcia nie pasują do siebie "poziomem jasności".