Zgłaszam, że dojechalismy i my9:40 w domu, torba z laptopem w dłoń i sio do roboty (czytaj: nadrabiać fora, usenet itp :-D). Fotki... będą później, nawet jeszcze nie zgrałem z databanka
Ale w poniedziałek pojechaliśmy gdzieś w okolice Wyszehradu i przeżyłem szok: przy zgrywaniu jednej karty na zupełne świeżutkich bateriach, przez kilka minut pracy databanka zjechały z pojemnością praktycznie do minimum! brrr....
A, spotkał nas kolejny fuks na tej wyprawie :-) Przypomnę po kolei:
- nasza "pension" miała jakiś problem z wodą - przenieśli nas do czterogwiazdkowego hotelu (w tej samej cenie)
- Milena była u dentysty (prywatna klinika, w wypasionym biurowcu, teoretycznie ~100EUR za otwarcie ust) - dentystka stwierdziła, że w zasadzie wszystko OK, skontrolowała resztę i.. stwierdziła, że w sumie to możemy nie płacić. Aż mi się głupio zrobiło, że my szwajcarskie sknery przyjechalismy do Pragi, a tu takie buty...
- W niedzielę wróciliśmy z Tomkiem do tej samej fajnej knajpki koło Hradcan, w której byliśmy poprzedniego dnia. Zjedliśmy, zapłaciliśmy, już się zbieramy do wyjścia... a tu szef wyjeżdża z tacą: 3x50ml Smirnoffa, "taki mały prezent od firmy" :-)
- Wczoraj wieczorem po załadowaniu się do pociągu, okazało się, że w wagonie jest problem z prądem, ogrzewaniem itp. Po krótkiej naradzie zostaliśmy przeniesieni... do sąsiedniego wagonu hotelowego (3 łózka w przedziale, własna umywalka, dobry zamek)
Siuuuper
Aaaa, i mam koszulkę z Krecikiem :-D