Przez rok użytkowałem canona 17-55. Nie miałem zastrzeżeń co do jakości optycznej, budowy. IS przydawał się czasami, choć rzadko. Kilka mikropyłków wpadło do środka. Niby wszystko było ok, ale coś zaczęło mnie "drażnić i denerwować" w tym szkle. Po rzeczowej analizie doszedłem do wniosku, że tym "czymś" była bardzo dużo uniwersalność. Zaraz ktoś powie, że to przecież zaleta, ale dla mnie było to wadą. Niby zakres ok, ale w górach zaczęło mi brakować szerokości, portrety na 55 nie do końca mnie przekonywały. Chcąc zamrozić ruch, światło 2.8 nie zawsze wystarczało, a is nic by nie pomógł. Dlatego zamieniłem go na UWA, 28 i 85. Teraz mam i szeroko i światło. A że trzeba częściej zmieniać? No cóż, jestem amatorem, nie zarabiam na zdjęciach, wykonuję je dla wlasnej satyfakcji i przyjemności, którą aktualny zetaw szkiełek gwarantuje mi. Jeżeli natomiast miałbym ograniczony budżet i nie planował zakupu innych obiektywów, to faktycznie c 17-55 jest niezastapiony. Pozdrawiam.