Całe pokolenia fotografów zachwycały się modelem A-1, a mnie tak wkurzył beznadziejnie głupim rozwiązaniem sterowania w manualu oraz działaniem naciągu filmu przypominającym wyrywanie sztachety z płotu, że go znienawidziłem, więc nie polecam. Ponadto ten model na pewno, a w innych nie sprawdzałem, ma ponad wymienną (z lekkim trudem) matówką soczewkę (niewyjmowalną ni czorta), na którą lubią sobie spłynąć paprochy z łuszczczącej się powłoki pryzmatu, gąbek uszczelniających i inny syf przybywajacy wewnątrz korupusu z wiekiem, więc piegowata matówka, jeżeli się trafi, to tak już zostanie, bo aby to wyczyścić trzeba rozebrać pół aparatu i rozlutować taśmy oplatające pryzmat, a jego powłoka i tak się będzie dalej łuszczyć, bo latka lecą.
Jeżeli więc wybierać, to raczej T 90 albo T 60, bo oba mają nowszej generacji matówki ułatwiające znacznie ostrzenie, w T 90 wymienne (a w T 60 prawdopodobnie niewymienna, ale wyjmowalna, jak w eosowatym EF-M).