Najpewniej - wiertarka, kołek rozporowy i wkręcany haczyk. Za paczkę 35szt. uchwytów zapłaciłem coś koło 4zł w CASTO. Panowie przyklejane haczyki są dla kobiet. Faceci muszą wiercić![]()
Miłego dniamoja www
1. Trzeba najpierw tę wiertarkę mieć na stanie. Koszt, klamor niepotrzebny na codzień, itp.
2. Kleić mogę sobie w porze kiedy mam na to czas - 23:00 i później np. Wiercić w trosce o dobrosąsiedzkie stosunki już*nie.
3. Drukarkę mam po to, żeby nie cierpieć na cyklu współpracy z labem: wysyłka, odbiór, ew. jeżdżenie, opieka do dzieci, itp. czas przy mojej lokalizacji mierzony minimum w godzinach na sam druk. Chodzi o to by w zapale usiąść nad fotką i przeprowadzić proces od A do Z nocną porą np. Inne podejście (lab+wiertarka) powoduje, że fotek w ogóle nie ma na ścianach bo logistyka mnie przerasta w codziennym trybie.
Wiertarka odpada![]()
gwoździk i zdjęcie naklejone na piankę z zawieszką - skuteczna i najmniej inwazyjna metoda. Pianki są b. lekkie, więc wystarczy najmniejszy gwóźdz, a jak ew. dzieciarnia zrzuci, to nie uszkodzi ani zdjęcia, ani siebie (bo lekkie i miękkie).
Jedyną alternatywą jest specjalny papier adhezyjny chwytający się murów, ale to egzotyka, można nadrukować na solwencie i jakość nie jest powalająca. Z osiągalnych można co najwyżej fotki na papierze magnetycznym na lodówce powiesić.
Ostatnio edytowane przez czornyj ; 22-01-2014 o 14:49
W sumie to dobry pomysł pewnie - dziękuję! Pokutują nawyki myślowe - poprzednio mieszkałem w wielkiej płycie, tam stosowanie gwoździ nie kończyło się dobrze
A przy okazji, korzystając z okazji, że ekspert pochylił się nad moim problemem mam wielką prośbę o opinię na temat możliwości zastosowania fiksatyw jako filtrów UV do wydruków barwnikowych. Plastycy w końcu z powodzeniem stosują je do różnych mediów. Pewnie kwestia główna, to żeby to ustrojstwo nie odbarwiło niczego.... Na zagramanicznych forach piszą niektórzy, że rezlutaty są całkiem przyzwoite. Tutaj widać jakieś testy nha ten temat: Don't Fade Away - Recent Testing of Protective Coatings. Ciekawi mnie czy są jakieś rodzime doświadczenia z taką zabawą? Z góry dzięki za pomoc....
A jakie sa koszty uzytkowania tej drukarki?
Nie jestem kompetentny żeby oceniać. U mnie "pierwsze koty za płoty" dopiero, skala druku jest mikro. Pewnie nigdy nie będę tu reprezentatywny w jakikolwiek sposób. Jedyny artykuł w tym temacie jaki znalazłem, który wg jakiejkolwiek trzymającej się kupy metodyki coś usiłuje szacować jest tu: Cost of Inkjet Printing Report Canon PRO-100.
IMO. w wypadku urządzeń z tej półki zupełnie inne cechy mają znaczenie (zasychanie np. z tych kluczowych, ilość atramentu na "przedmuch" głowicy, ilość atramentu jaka wpada w gąbkowe pampersy i po jakiej urządzenie powie stop, itp.).
Ja mierzę to tak - idąc do knajpy z żoną przejadamy pewnie ze dwie fotki A3 spokojnieA w sumie zmniejszenie ilości pochłanianego jedzenia pewnie nie wyszłoby mi na złe
Pozdrawiam
A czy koszta sa w ogole policzalno-obliczalne?
Kazdy producent cos tam podaje, ale to nie ma za wiele wspolnego z rzeczywistoscia. Duzo nie przeliczalnych czynninkow sie sklada na koniec koncow. Jaki papier, jaka jakosc druku, jak dlugo drukarka stala bez ruchu i ile tuszu poszlo na przeczyszczenie glowic, itp itd.
W sumie to canona mam i jest mi z nim dobrze.