Tak sobie tutaj zaglądam od czasu do czasu wtrącając swoje dwa grosze. I nie powiem czuję się w tym wątku po trosze jak bym znalazł się w kuluarach targów fotograficznych w Międzyzdrojach gdzieś na wiosnę roku 2001 lub 2002. Jako, że internet był wtedy jeszcze w powijakach podobne dyskusje toczyły się nad szklaneczkami z bursztynowym płynem. Kto, komu i co zabiera? Dlaczego robi tak tanio? Ile do tego dokłada? I wtedy przyszedł mi do głowy pewien pomysł, który funkcjonował przez kilka lat ku zadowoleniu fotografów ślubnych. Widzę, że pomimo „rewolucji cyfrowej” problemy pozostały te same. Chyba przystąpię do reanimacji pomysłu.