Wracając do ad rema - dla mnie najistotniejszą sprawą przy wyborze szkła jest odwzorowanie kolorów i plastyka obrazu, które zmierzyć znacznie trudniej, niż strzelając takie same zdjęcia kartki z cyferkami ze statywu. A przeglądając sample z różnych obiektywów, nierzadko te tańsze i mniej prestiżowe potrafią dać obrazek, na który po prostu milej się patrzy. Coś w stylu porównania 1ds i 5dI - mi osobiście bowiem bardziej do gustu przypadają zdjęcia z piątki.
Odnosząc się do sugestii Kwazara - 85mm f1.8 + 28mm f1.8 też nie jest głupim pomysłem.
skoro temat jest w hydeparku to pozwolę sobie na spory OT
Kolego Kwazar możesz uchylić rąbka tajemnicy i napisać gdzie ubezpieczasz swój sprzęt i jak to w ogóle wygląda? Ja się orientowałem jakiś czas temu to żaden ubezpieczyciel nie chciał ubezpieczyć tak "płynnych" sprzętów jak foto.
Dzięki, pozdrawiam
Dla mnie wystarczy, że ostrość jest na poziomie akceptowalnym. Szkło nie musi bić rekordów rozdzielczości. Liczy się też "plastyka", wykonanie, niezawodność...
Jesteś pewien tego spokoju? Nie zdziw się gdy po zgłoszeniu kradzieży ubezpieczyciel będzie szukał dziury w całym, chcąc udowodnić Tobie, że nie dotrzymałeś warunków umowy. Tak więc pilnuj sprzętu jak zwykły nieubezpieczony, zwłaszcza jeśli pstrykasz "gdziekolwiek".
Przepraszam za małe zboczenie. Z tematu.![]()
Kluczowy jest całokształt- każdy ma własne współczynniki wagowe przy ocenie obiektywu. Ostrość to tylko jeden z parametrów, aczkolwiek zwykle (choć nie zawsze) bywa istotny.
Jak zwracam uwagę na ostrość zdjęć - musi być subiektywnie "akceptowalna" (choć zaskakująco często najlepsze zdjęcia są nieostre z różnych względów).
Nie ma co przeginać w drugą stronę - obiektyw aby był w miarę uniwersalny musi dawać przynajmniej przyzwoitą ostrość. Kompletne mydło, spaprane kolory lub dziwne zniekształcenia obrazu powodują, że obiektyw staje się instrumentem do zadań specjalnych. Przytoczę zabawny przykład. Dosyć dawno temu znajomy miał specjalny obiektyw do nocnych zdjęć oświetlonych uliczek miasteczek. Dawał frapujące efekty, które trudno było powtórzyć. Kiedyś rozszyfrował tajemnicę - w czasie konserwacji obiektywu jakiś smar pobrudził którąś z soczewek, co powodowało przedziwne efekty. Po wywołaniu pierwszych zdjęć postanowił zostawić zanieczyszczenia - efekty były unikalne.
Za to brak ostrości obiektywu może być kluczowy i owszem
Obraz mówi więcej niż 1000 słów i niech tak pozostanie, przy niektórych obiektywach autor musi opisywać detale pod zdjęciem...
Co sobie pstrykam to moja sprawa ale jak komuś i to za kasę (np. do publikacji) to może już być bardzo różnie. Przykładowo przy kwalifikowaniu zdjęć do stocków zdanie Kena może nie być decydujące, mogli o nim nie słyszeć![]()
To jedna z dobrych stron publicystyki (felietonów ?) Kena, może skłonić do refleksji odurzonych marketingiem. Gorzej że zdarza mu się polemizować z własnymi tezami, bo dla mnie akurat nowością jest pogląd że dobry obiektyw znaczy tylko ostry obiektyw. Powyżej już pisano o jasności, AF, kontraście, kolorach, szczelności- kolejność wynika z mojej hierarchii.
Łańcuch jest tak mocny jak jego najsłabsze ogniwo, fajnie mieć poczucie że "ogniwo sprzętowe" nie zawiedzie. Skoro nas stać ?
A dla ludzi którzy nie mogą ale muszą przywieźć, przynieść wyróżniające się (tak, konkurencja) fotki zaplecze w postaci sprawdzonego sprzętu jest nieodzowne. I nawet finansowo chyba nie bardzo się opłaca testować dziesiątki obiektywów, bo może któryś jest tańszy.
Czas to pieniądz. Albo zwyczajnie go brakuje. Stać mnie to jednak kupię obiektyw któremu najbardziej zaufam, nie stać- kompromisy. Ale bez dorabiania do kompromisów ideologii. A zdjęcie ostre wolę sobie rozmyć w edytorze jeśli trzeba, na odwrót jest ciężej![]()
Ja odebrałem to jako podkreślenie, że poza ostrością są inne, ważniejsze aspekty tego, czy obiektyw jest dobry czy nie. Ile razy słyszy się główny zarzut formułowany pod adresem tego czy tamtego sprzętu polegający głównie na stwierdzeniu 'mydło przy 1.8 / 2.0 / 2.8 / 4 (niepotrzebne skreślić)'? Moim zdaniem niedoceniany jest często aspekt w mojej ocenie kluczowy - plastyka obrazu i kolory, które to czynniki budują dobre zdjęcie (poza tematem oczywiście, który czynnikiem jest najistotniejszym).
Prawda jest też taka - Canon, Nikon czy jakakolwiek inna firma to tylko korporacja, chcąca zarobić. Oczywiście, pewna przyzwoita jakość się należy kupującemu, lecz moim zdaniem czysto technologicznie firmy te byłyby w stanie produkować lepszy sprzęt i zapewnić niemalże 100% powtarzalność jakości. Pytanie tylko po co, skoro ten, który jest i tak się sprzedaje? To trochę tak, jak z samochodami - kiedyś społeczeństwa nie stać było na wymianę auta co 2 - 3 lata, więc budowano wynalazki typu Mercedes beczka, które nierzadko przekraczały granicę miliona kilometrów przebiegu bez remontu. Czy dziś zbudowanie takiego auta jest trudniejsze? Nie sądzę, tym bardziej, że takie samochody wciąż są tworzone (pojazdy dla służb czy chociażby ciężarówki z gwarancją na 2 mln km). Osobówek zaś nie opłaca się robić w takim stopniu niezawodnych, skoro klient i tak ją sprzeda po gwarancji, a na kupującym z drugiej ręki można dobrze zarobić, serwisując to auto i sprzedając części.
Warto spojrzeć przy kupnie sprzętu w ten sposób - 15, 20 czy 30 lat temu powstawały doskonałe zdjęcia bez technologii cyfrowej i turboobiektywów za 3000$. Skoro wtedy ludziom to nie przeszkadzało, a efekty pracy fotografów imponujące są po dziś dzień, to może warto zastanowić się nad kupnem tańszego obiektywu, zaś różnicę w cenie brakującą do eLki przeznaczyć np. na dobrą książkę o fotografii czy zakup dużych odbitek od mistrzów, na których pewnie wyjdą braki typu 'mydło w rogach' czy 'paskudny bokeh', które i tak nie zmienią piorunującego efektu tych zdjęć.
Motto na dziś - nie dajmy się ogłupić korporacyjnym marketingiem i słowami Martyny Wojciechowskiej, która bez swej hiper-alfy-ileśtam nie byłaby w stanie zrobić dobrych zdjęć.
Nie do konca masz racje - obiektywy po $3000 byly rowniez 15 czy 20 lat temu. Na tamte czasy (technologiczne czasy) byly topowe. Zobacz na internetowe muzeum Canona - jest tam masa super-jasnych manualnych eLek sprzed x-lat.
Poza tym co za roznica jaka ostrosc (upraszczam) dawaly skoro efekty zdjeciowe 98% uzytkownikow ogladalo na papierze w formacie 10x15cm?Teraz jeden klik myszka dzieli nas od ogladania zdjecia w pelnej rozdzielczosci i wylapywania wszelkich niedociagniec. Matryca tez jest bardziej wymagajaca, bo nie lapie swiatla bokiem tak jak grudka materialu swiatloczuloego naniesiona na klisze. Mozna by tak dlugo wymieniac...
Technologia sie rozwija i bardzo dobrze, bo my na tym korzystamy.
To był skrót myślowy:wink: - obiektywy za 3000$ z lat '80 nie dorównują współczesnym obiektywom w tej cenie, lecz mimo to, dawało się nimi robić zdjęcia. Odpowiednikiem pod względem jakości optycznej tamtych drogich obiektywów są współczesne egzemplarze, kosztujące znacznie mniej.
Stąd też moje zdanie: (...) zakup dużych odbitek od mistrzów, na których pewnie wyjdą braki typu 'mydło w rogach' czy 'paskudny bokeh', które i tak nie zmienią piorunującego efektu tych zdjęć.