Cóż, nazwiska Milach i Pańczuk mówią same za siebie - pewnie stąd ta cena Choć 10 weekendowych zjazdów w roku to wg mnie niewiele. Może lepiej tę kasę zainwestować w jakiś wyjazd w ciekawe miejsce?
Nie wiem, jak jest teraz w takich szkołach, ale kiedyś sam przez kilka miesięcy chodziłem do jednej z nich i powiem szczerze, że większość rzeczy tam wykładanych poznałem wcześniej sam z książek i własnej praktyki, eksperymentów, nocy spędzonych w ciemni itd. Teraz bym się nie zdecydował.
Szkoła ma za to jeden plus - możesz tam poznać innych wariatów o podobnych zainteresowaniach
Zależy też, na ile ten temat Cię interesuje: czy chcesz się tym zająć na serio, czy po prostu połazić na kurs, porobić trochę fot, ot tak, żeby coś się działo w życiu.
Bo wydaje mi się, że te szkoły właśnie po to są zorganizowane. Sprzedają Ci coś, co możesz zdobyć samodzielnie, tyle, że oni ładnie to opakują i podadzą Ci na tacy.
Fotografia stałą się ostatnio popularnym hobby I tysiące szybkich cyfrowych kamer trafiło do ludzi, którym czasem nawet nie chce się przeczytać instrukcji obsługi (nie bierz tego do siebie personalnie). Wolą zapłacić kolejne złotówki za to, żeby ktoś im pokazał, poopowiadał, itd. A przez taką szkołę może nawet nabiorą przekonania, że są nieco lepsi od sąsiada z mieszkania obok.
Może to nieco przerysowane, ale w większości tak to właśnie wygląda. Te szkoły nie produkują kolejnych Newtonów mody, Natchwayów wojennej reporterki czy Avedonów portretu.