Miałem 400d i miałem również dylemat czy kupić 60d. Zastanawiałem się tak jak Ty czy będzie współpracował z moimi szkłami. Czy nie będę musiał wymienić szklarni. I okazało się że nie muszę nic wymieniać. Pomimo upakowanej matrycy szkiełka spisują się nie gorzej niż na 400d. Wizjer zdecydowanie większy i jaśniejszy (to powinno trochę pomóc przy szkłach manualnych). Dodatkowo do statycznych scen masz LV i powiększenie dzięki temu możesz bardzo precyzyjnie ustawić sobie szkło manualnie. Jak jesteśmy przy LV to masz gibany ekranik (chcesz to używasz jak nie chcesz to tak jak ja masz go cały czas "przy body"). Jak dla mnie to 1600 w 400d było po zabiegach na kompie akceptowalne. 3200 po zaaplikowaniu łatki to baaardo awaryjnie trzeba było używać. Jednak styl szumu i to że jest on drobniejszy w 60d (bardziej upakowana matryca) powoduje to że jest on mniej widoczny zarówno na kompie jak i na wydrukach. Oceniam ze 6400 z 60d wygląda dobrze po drobnych zabiegach na kompie. Ergonomia też się poprawiła. W 400d musiałem mieć grip bo po prostu łapka mi się ześlizgiwała i było niewygodnie. 60d jest na tyle duży że bez gripa da się normalnie i wygodnie go trzymać. Dodatkowo zysk na ergonomii dają przyciski pozwalające szybko zmieniać iso, tryb AF, tryb pomiaru światła, punkt AF itp (więcej na optycznych albo na dpreview można znaleźć). Dodatkowo jest drugie kółko co doceniłem dopiero jak zacząłem używać 60d.
Moim zdaniem kupując 60d nic nie straciłem z funkcjonalności - jedynie zyskałem. Dla mnie kluczowe było ISO, pomiar punktowy i celność AF. I to w moim odczuciu zdecydowanie warte było zakupu tej puchy. Reszta dla mnie jest miłym dodatkiem jako ze zdecydowanie 99% zdjęć (wartość szacunkowa ) u mnie wychodzi z puszki w raw wiec wodotryski w stylu kreatywnych filtrów, wywoływania raw w puszcze itp do mnie nie przemawiają.

PS: jest jeszcze możliwość sterowania zdalnego zewnętrzną lampą byskową zachowując ettl ...