Nie zgadzam się, że to jego prywatna etyczna sprawa (bo etyka to nie jest prywatna sprawa) Chyba, że w tym konkretnym przypadku sprowadzimy zdjęcie do roli proszku do prania (w sensie marketingowym podstawne) a świętość do poziomu białych/jeszcze bielszych skarpetek. Jak już mówiłem w sensie rynkowym OK, ale dla mnie niesmaczny to bzdet i kiepski pomysł na sprzedanie zdjęć. Można się uśmięchnąć owszem z politowaniem chyba :-PZamieszczone przez b'Art