Mój pierwszy "prawdziwy" ślub wyglądał mniej wiecej tak.
Fryzjer młodej 7.00 - odpuściliśmy sobie. Następnie 10.00 kosmetyczka czyli wyjście z domu o godz 9.30 a ślub był o 15 i ledwo co się wyrobiłem żeby wrócić do domu by się ubrać odpowiednio co się działo w między czasie. Od kosmetyczki do młodej na zdjecia sukni, obrączek no i oczywiście ubieranko. W między czasie pan młody zawitał, rodzice itd... ledwo się wyrobi na 15 do kościoła. Także 5 godzin poszło z krótką przerwą na kawe. Szybko w auto i do kościoła po godzinie znowu w auto i na salę. Oczywiście szybciej od PM żeby pare zdjęć detali zrobić na miejscu. Późńiej weselicho do ok 2 w nocy. Wracając do domu zdałem sobie sprawę że ledwo stoje na nogach po całym dniu.
Moja rada bądź odrazu przygotowany, że po wyjściu z domu rano wrócisz po kilkunastu godz i badz wypoczęty zanim przystąpisz do zlecenia. Wyjscie do baru z kolegami dzień wcześniej to nie jest dobry pomyśł :P.
Powodzenia.