Powiem tyle, doświadczenia nie mam 10 letniego, ale z tego co robiłem nie wyobrażam sobie akcji bez samochodu.

Dać się może i da, ale dla mnie to zbędne stwarzanie sobie dyskomfortu. Jest wiele ważniejszych rzeczy, które mamy w tym dniu na głowie, jak bym się miał jeszcze zastanawiać czy ktoś raczy mnie podwieź z kościoła na salę etc.

Przecież często jest tak, że młodzi od siebie mieszkają nie za blisko, a już kościół od sali często też dzielą ładne kilometry.

Wiem, że niektórzy nie mają może wyjścia, ale dla mnie to niewyobrażalne prosić się gości czy grajka lub kameruna o podwózkę. A co jak się nie dogadamy? Albo ktoś nie zdąży albo coś tam, nikt z naszego powodu nie będzie do naszych usług. To strasznie stresogenna sytuacja jak dla mnie. Przez takie coś możemy stracić parę ważnych ujęć o swoich nerwach już nie wspominając.