Jeśli opieramy się na wypowiedziach T.Tomaszewskiego, to na warsztatach z nim wspomniał raz o książce na temat fotografii, którą sam zresztą polecił. Niestety nie przypomnę sobie nazwiska autorki, lecz wiem o którą chodzi. Ja natomiast od swojego guru, Konrada Pollescha z którym kilka razy miałem wykłady dowiedziałem się, że pisząc tę książkę praktycznie nie miała większego kontaktu z aparatami. Pomimo, że nie nabiła na licznk milionów zdjęć, książka jest polecana. Jakim cudem ?