Bardzo trafiony przykład - EOS 300 + pewnie kit 28-90 + odbitki z "labu na rogu". Ja pisałem o body FD+stałka, a nie jednym z najgorszych obiektywów Canona.
Rozumiem, że odbitki w analogu są obligatoryjne, nawet po zrobieniu skanów. Wystarczy zeskanować film po wywołaniu, niekoniecznie w super jakości (to już nie tak wysoki koszt) i zrobić tylko wybrane odbitki. Zdaje się, że z cyfry też robi się wybrane odbitki.Kilkanascie pln za rolke filmu, parenascie za wolanie, parenascie za skanowanie i jeszcze odbitki... A ceny nie stoja tylko rosna. Toz to na luzie i dosc oszczednie liczac wychodzi grubo ponad zlotowke za fote. Po marnych dwoch tysiacach fot mozna na luzie zakupic cyfraka i byc do przodu.
Ale ja nie mówię, że cyfra nie ma zalet, jednak pisanie jak to można na cyfrze zaoszczędzić i mieć jeszcze lepszej jakości foty, to lekka przesada. Foty bardzo dobrej jakości w cyfrze to naprawdę duży wydatek na sprzęt, a w analogu wystarczy ułamek tej ceny.Wybacz, ale nie kazdy jest fenomenem i niektorzy musza troche wiecej czasu poswiecic jak te 10 rolek filmu aby poznac sprzet i zaczac robic dobre zdjecia.
Ja wiem ze "wy" analogowcy to alfy i omegi fotograficzne, lata doswiadczenia (niekoniecznie z praktyka sadzac po waszych przebiegach) daly juz wam niezbedna wiedze do produkowania doskonalych ujec.
Jednak sa ludzie ktorzy dopiero zaczynaja, chcieli by poprawiac warsztat nieustannie i fotografowac znacznie wiecej. Skoro to lubia to czemu sztuczne narzucac sobie ograniczenia spowodowane kosztami wiedzac, ze mozna oddac sie pasji nieskrepowanie?
Nigdzie nie napisałem, że analog jest lepszy do nauki, raczej miałem na myśli jakość zdjęć i doświadczonego fotografa.