Dziwne... Mi to sie zawsze analogi kojarzyly z ciezkim zlomem. Ciezke stare kanciaste zelazne mechaniczne trupy o ergonomii pudelka po butach. Do tego ciezkie zelazne szkla. Do tego ciezka torba z reszta dobytku w postaci filtrow, szkiel i dodatkowych filmow. Do tego jakas ksiazka ze sciagawkami czy swiatlomierz. Male aparaty? Co z tego ze male jak waza tyle samo albo duzo wiecej? Gdyby chciec je zrobic nieco wiekszymi, dopasowanymi do reki to by byly dopiero ciezkie.Zamieszczone przez chomsky
Generalizujesz. Nigdy nie mialem analoga, nie mam analogowej dyscypliny, nie mam 16 megowej karty obgraniczajacej i wolnego aparatu z malym buforem... O dziwo jakos tez nie mam tez potrzeby walenia setkami wszystkiego dookola, kazdej bzdury jak by to wychodzilo. Potrafie przemyslec kadr w tej czarnej malej nieuzytecznej dziurze trafic w co chce jak chce, przestawic osoby fotografowane zanim zrobie gniota i zrobic jeszcze pare innych rzeczy ktore sobie rezerwujesz jako domene analogowcow.Zamieszczone przez chomsky
Moze jednak to nie o cyfre chodzi a o myslenie o tym co sie robi zanim sie to zrobi?
Dyscyplina analogowa? Smieszy mnie to. Dyscyplina bo nie masz na filmow tyle ile bys chcial to nie dyscyplina a sztuczne ograniczenie. Prawdziwa dyscyplina to walka ze soba kiedy nie ma ograniczen sztucznie narzuconych z gory. Kiedy sam sobie wyznaczasz granice. To jest sztuka. Bycie zamknietym w ciasnocie "bo ja mam jeszcze ino 36 klatek i mie starczyc musi do pierwszego bo nie ma kasy na wiecej" i robienie z tego wielkiej filozofii myslenia troche jednak lezy chyba ponizej. Sztuka to robic cos bo mozesz a nie bo musisz.
Nie ma to jak wciskac ze brudnej roboty z kliszami i ich obrobka ktora ktos za ciebie odwalal nie ma... Czuje ze na takich jak ty kioski typu "oddaj karte damy podpicowane odbitki" byly by idealnym lekarstwem. Nie te przeostrzone drugi raz plastiki z automatu ktore ci tak zalazly za skore (bo to strasznie trudno powiedziec "bez obrobki prosze") tylko takie jak powinny byc.Zamieszczone przez chomsky
Zrobiles choc jedna odbitke w ciemni samemu? Kto zrobil ten z pewnoscia wie ze chyba jednak zrobienie tego samego na komputerze i drukarce to znacznie szybszy proces. To walsnie uwalnia i daje czas na focenie a nie siedzenie w nocy ciemnej lazience godzinami, obijanie sie o pralke i wachanie smrodu. Wiem ze mozna to lubiec. Ale jesli tak to czemu udowadniasz ze Ci ktorzy robia sobie foty po swojemu na komputerze, nowoczesnej elektronicznej ciemni to niewolnicy procesu? Patrzac na tych w ciasnej ciemnej lazience a tych wygodnie siedzacych w fotelu i czatujacych z kolegami smiem watpic w prawdziwosc tego twierdzenia. A po analogowemu to i z cyfry mozna wydrukowac wszystko jak leci i udawac ze nie ma problemu z obrabianiem i selekcja.
Pewnie, sa tacy, ktorzy potrafia wywalic cala karte i siedza potem nad kazdym gniotem robiac z niego wybitne experymenta artystyczne na plgnioto ale tak samo i w ciemni sie czas wydluza jak chcesz zakombinowac. O kosztach juz nie wspomne.
To jest dla mnie wlasnie wolnosc kiedy moge zrobic fote i miec ja na papierze tu teraz zaraz bez chodzenia po labach, czekania do poniedzialku bo dzisiaj zamkniete, gonienia z pracy na zlamanie karku bo zaraz zamkna, skrobania na filmy i wolanie czy klniecia w drodze powrotnej ze gowno nie wyszlo jak chcialem...
Skoro juz o swiadomej fotografii mowisz, analogach, onanizacji kadrem i matowka to nie wciskaj drugiej polowie kretynizmu i zapedow ciemnoty "wlaczyc, zielony kwadracik, pstryk, pstryk, pstryk, pstryk byle pstrykac (razy N) i z karta/rolka do labu". Tacy sami byli na analogowych kompaktach i jednorazowkach. Ze tego nie widziales to nie znaczy ze nie istnieje.
To, ze dzisiaj zalew badziewia dookola masz na wyciagniecie reki z ultra szybkim dostepem laczami szerokopasmowymi nie znaczy ze to jakas nowosc ostatnich czasow. Czy to ze dzisiaj masz w wiadomosciach relacje z wojen z calego swiata znaczy ze wojny to wynalazek post telewizyjny? Nawet za czasow pedzla i farbek ludzie tworzyli duzo nieudanych dziel. Nawet najwieksi mistrzowie malowali jedno na drugim. Te opasle albumy gniotow na tysiace sa tak samo popularne u ludzi jak nedzne galerie na plfoto. Mam i ja w domu taka kolekcje. Prosze wiec przestan chrzanic i przypisywac wszystko zlo cyfrom. Problem to ludzka mentalnosc glupiej masy. Nie zmienila sie ona razem z digitalizacja procesu tak bardzo. To ze Digitalizacja umozliwila tylko szybszy i latwiejszy dostep calemu swiatu do tego co od zawsze bylo wszedzie nie znaczy ze problemu chlamu na zdjeciach czy wojen nie bylo wczesniej.
Twierdzil bym nawet ze jest dokladnie odwrotnie. To cyfra poprawila u mnie w rodzinie jakosc zbiorow. Wlasnie teraz kiedy nie trzeba zaniesc calego filmu i przenosic na papier wszystkich 36 klatek niezaleznie od ich zawartosci produkuje sie mniej i lepiej. To teraz kiedy widac ze to cos wyszlo kompletnie nedznie mozna sie poprawic. To teraz kiedy to co wyrzucasz to jakas wirtualna niefizyczna rzecz ludzie wyrzucaja co im sie nie podoba bez skrepowania a nie trzymaja gdzies tam "no bo wkoncu to kosztuje". A ze niektorzy duzo? Bo wolnosc jest po to wlasnie zeby robic maksymalnie bez ograniczen. A sztuka to samemu sobie wyznaczac granice.