Wczoraj nad stolicą była piękna mgła. Koło północy wziąłem ...powiedzmy lustrzankę i udałem się na Stare Miasto a potem w okolice Łazienek. Pogoda była sprzyjająca, trochę mokro i w miarę ciepło w okolicach zera. I wyobraź sobie, że poza mną nie było nikogo z aparatem komu by się chciało jeśli nie robić zdjęcia to przynajmniej po rozkoszować się widokami. Za to w niedzielę u co drugiego spacerowicza będzie na szyi wisiał jakiś sprzęt i każdy będzie wietrzył fotograficzny temat. Trudno będzie przejść ulicą aby komuś nie zasłonić kadru. I tego dnia wieczorem w setkach komputerów pojawią się spasione namokniętą bułką kaczki, zdjęcia mam z dziatkami oraz tematy dyżurne takie jak pan machający pochodniami i puszczający bańki mydlane. Tak jest w Warszawie czy może i gdzie indziej?