Z tą legalnością kopii przegranej od kolegi to jest jakiś straszny wybieg. W takim razie umiem sobie wyobrazić sytuacje, w której jeden oryginał zaspokaja potrzeby wszystkich (przykład) studentów w Warszawie.
Różnica w moim pojmowaniu legalności polega na tym, że ja idę do sklepu i kupuję płytę, książkę lub program. I mam świadomość, że nie stać mnie na wszystko. Wybieram więc to (i tyle) na co mnie stać.
Dobrym testem w tej sytuacji była by sonda z pytaniem: "Czy masz legalnego PS". Dopiero wynik (wiarygodny?) takiej sondy mógły być podstawą do dyskusji w temacie.
Mam znajomych, którzy posiadają po kilka tysięcy płyt CD z muzyką (kopie od kolegów). Jeden z nich (pracował w radio) zrobił kopie ponad miliona utworów (mp3). Na większości znanych mi komputerów zainstalowane jest oprogramowanie warte kilka razy więce niż maszyny i to w dodatku z darmo (10zł z płytę). Każdy musi mieć fulwypas. To jest prawdziwa skala problemu pojmowania legalności w naszym, jak to napisał mario1275, "złodziejskim" kraju.