Nie zniechęcaj się. Zawsze warto próbować. Takie łowy są dają kupę radości, a nawet jak nic nie "ustrzelisz" to posiedzisz na świeżym powietrzu. Ja poluje nie tylko z aparatem. Ustawienie czatowni jak pisali koledzy wyżej to priorytetowa sprawa. Zapachem się nie przejmuj. Bo zwietrzenie przez zwierzynę zależy od kierunku wiatru. Natomiast ambona to raczej kiepski pomysł. W foceniu naszej fauny ważna jest tzw. żabia perspektywa, której nie uzyskasz z ambony. Tak czy inaczej jest to naprawdę super zabawa. Po za tym to zwierzaki nauczą cię jak się DOBRZE przygotować do następnej sesji i co poprawić w jej przygotowaniu. Ja często "strzelając" fotkę nie ma już czasu na strzał ze sztucera. Bo dzwięk migawki kończy spotkanie ze zwierzakami. A co do odległości do obiektu i wynikających z tego kwestii stosowanych ogniskowych, to oczywiście wyżej piszący mają rację. Ale i mnie się zdarzało, rogacza podchodziłem na 40m (będąc zamaskowanym) a lisy, jenoty, bobry "miałem" na 5-20m. Ta jest kwestia wabienia, nęcisk i SZCZĘŚCIA. Bo dobra fota zwierzaka to nie przede wszystkim technika i mm ogniskowej a właśnie SZCZĘŚCIE. Tak czy inaczej powodzenia i miłej zabawy.