Oddałam lampę do serwisu jeszcze w sierpniu. Naprawa miała zająć tydzień, max dwa. Wpłaciłam 150zł zaliczki na konto kolesia 20 sierpnia 2010. Przez następne 4 miesiące wydzwaniałam pytać kiedy dostanę zwrot lampy, zbywał mnie wymówkami o trudnościach w zdobyciu części, obiecywał, że oddzwoni za tydzień i poinformuje o wszystkim. Nigdy nie oddzwaniał. Ponieważ wywiózł lampę do serwisu w Poznaniu (i jak się okazało sam w nim mieszka), nie miałam opcji na 'przyciśnięcie' sprawy osobiście.
W końcu podjechałam do wrocławskiego punktu zdawania sprzętu (ul. Kasprowicza 6) zapytać co jest. Kobieta za ladą powiedziała, że koleś z nimi współpracował, ale od jakiegoś czasu tnie w ch***. Podobno wykołował kilkadziesiąt osób które czekają na zwrot sprzętu.
Po tym zdarzeniu udało mi się jeszcze do kolesia dodzwonić, powiedziałam, że sprawę załatwimy inaczej jeśli nie odda tego co zawinął, przysięgał się, że odeśle sprzęt i kasę. Mamy luty 2011, a oczywiście lampy i pieniędzy jak nie było tak nie ma.

Dane kolesia:

TAWRO
Marcin Orwat
ul. Ognik 26/7
60-385 Poznań

(na pieczątce firmowej widnieje imię Janusz Orwat - podobno ojciec, ale kto wie czy koleś nie kręci z imionami)