Cięcie kosztów to jedna sprawa, pośpiech - druga.
Pamiętam, jak swego czasu przy jakieś informacji z sejmu wrzucili zdjęcie mocno wyróżniające się na minus. Rzuciłem okiem na nazwisko fotografa, i zaniemówiłem. Był to osobnik znany mi z paru świetnych reportaży, a tam popełnił absolutnego gniota komórkowo/kompaktowego.
No ale trudno się dziwić - ważne wydarzenie, chaos na 40 fotografów i zdjęcie za 5 minut ma być w redakcji.