To oczywiście prawda, ale porównanie nienajlepsze. Takim Startem ile robiło się zdjęć? Rolka miała 12 klatek, nie licząc zawodowców (którzy raczej nie używali Startów, choć oczywiście byli i tacy) to 4 - 5 rolek na miesiąc? NIe sądzę aby amator, nawet zapalony, robił więcej. Te filmy trzeba było jeszcze wywołać, porobić z nich odbitki. No i większość takich aparatów od dwudziestu lat używana jest okazjonalnie. Ponadto Start czy PSix miały bardzo prostą konstrukcję, nie licząc upadków z piątego piętra itp większość uszkodzeń dało się szybko i tanio naprawić. A padające naciągi migawki czy zablokowane przyciski to w takich aparatach była normalka
A i owszem, ale też ten sprzęt był relatywnie dużo droższy.W tamtych czasach fotografią zajmowało się dużo mniej ludzi, była ona bardziej elitarna. Producenci z kolei starali się udowodnić, że ich sprzęt to zakup na lata i była to prawda.
Z marketingowego punktu widzenia na pewno. Ale pojawienie się nowego modelu w żaden sposób nie umniejsza własności użytkowych dotychczasowego.Teraz rocznie mamy kilkadziesiąt modeli, a dwuletni aparat zaczyna budzić podejrzenia, że nie jest już "up to date". Takie czasy.
A wracając do starych cyfranek to ja mam wciąż sprawnego 300D, kupionego w pierwszej połowie 2005 r. Aparat ma przebiegu jakieś 30k i wciąż służy - żona ma go sobie do robienia zdjęć dzieciom. Myślałem nawet żeby wymienić jej na coś bardziej damskiego (400D np.) ale jakoś się przyzwyczaiła do pełnowymiarowej puchy z gripem :-)