Witam,

Mam Canon 40D + 17-55 2.8 i do tej pory byłem szczęśliwym posiadaczem a teraz jestem tylko posiadaczem Aparat ma 2 latka i ostatnio nie był właściwie używany (jakieś 4 miesiące), leżał sobie w plecaku w domq.

Pewnego pięknego dnia chciałem zrobić kilka fot, włożyłem baterię, poziom naładowania full, wszystko piknie, wyostrzam, wciskam spust do końca i d..pa.
Przesłona się chyba przymknęła bo się zrobiło ciemniej w wizjerze, a poza tym wszystko się wyłączyło, zgasły wszystkie wskaźniki itp. Jedyna metoda na przywrócenie do działania to wyjęcie i włożenie ponowne baterii i włączenie aparatu.

Ponieważ nie mam już gwarancji, swoją drogą byłem pewien że canon daje 24 miesiące (bym się jeszcze łapał) a tu taki zonk patrze w gw. 12 miesięcy ( Więc się zastanawiam czy to jakaś typowa usterka może być czy coś poważnego? i ile za to zabule :/ Tak czy inaczej muszę go wysłać do serwisu.

pozdrawiam,
ŁK