a ja właśnie widziałem.. 2 lata temu na ślubie mojego kuzyna... było małżeństwo fotografów i po kościele, kiedy już wszystko na sali "ruszyło" i podano kotleta, pani rozstawiła rzutnik z lapkiem i na jednej ze ścian leciały fotki praktycznie w pętli przez całe wesele. zdjęcia były tylko z body tej pani.
prędzej fotograf rodzinny będzie bawił się w "zabawę" niż w zabawę z rzutnikami, a za kasę... heh..
to, że nie widziałem Yeti nie znaczy, że nie istnieje.
.