Gnoić nie ma co ale kubełek zimnej wody na rozgrzaną łepetynę nie zaszkodziOsobiście robiłem kilka(naście) ślubów znajomym i również nieznajomym w tym kilka razy za (symboliczne) pieniądze ale zawsze stawiałem sprawę jasno "nie jestem zawodowcem więc może weźcie kogoś kto jest w tym dobry". Zwykle słyszałem jednak "Wiesz, na zdjęciach aż tak nam nie zależy, co wyjdzie to wyjdzie" no i robiłem. Nie powiem, sporo się dzięki temu nauczyłem ale zanim poszedłem na pierwszy ślub i wesele już miałem odpowiednią wiedzę teoretyczną, spędziłem wiele nieprzespanych nocy wertując fora, kilka razy odwiedziłem kościół w czasie ślubu aby zobaczyć o co tu biega, jak wygląda ceremonia, porobiłem nawet foty z ławki aby określić ekspozycję, później obróbka w kompie itp itd. I dopiero z takim przygotowaniem poszedłem na pierwszy ślub znajomych. Na pewno jednak nie zaczynałem od próśb o gotowe recepty na zdjęcia ślubne, poświęciłem dużo czasu i wysiłku a kolega jak widać nie bardzo ma ochotę trochę czasu poświęcić nawet na przeczytanie tematów na forach tylko już prosi o gotowe recepty na sukces. Z takim podejściem naprawdę kiepsko te zdjęcia widzę. Chyba że siostrze jak moim znajomym nie zależy na super fotach to nie ma sprawy, niech idzie i robi. Niech tylko będzie świadomy że fotografia ślubna to nie hop siup impreza klubowa gdzie można natrzaskać 1000 fotek i wybrać 50 dobrych. Ceremonia nie zaczeka na fotografa aż się ustawi, zrobi zdjęcie, podejrzy na LCD i stwierdzi że moment zakładania obrączek trzeba powtórzyć bo mu zdjęcie nie wyszło.