Napisze od siebie, z racji takiej, iż ślubniaki to chleb powszedni. Zaczynałem mając Konica Minolta 5D z kitowym szkiekiem i brakiem lampy. Robiłem tym co miałem i jaką wtedy miałem wiedzę. Zdjęcia nie wyszły ale dostałem kopniaka i poszedłem po rozum do głowy. Zaczałem dużo czytać oglądać zdjęcia lepszych. Dużo trenowałem. Najwazniejsze jest podejście, nie spinaj się bo ze zdjęc faktycznie będzie lipa. Myśl że dasz radę. Ważne, że siostra wie o Twoim stopniu wtajemniczenia i nawet jeśli zrobisz coś nie tak nie będzie miała pretensji. Bardzo istotna rolę odgrywa tutaj wiedza, bez opanowania podstawowych technik oraz znajomości własnego sprzętu może być Ci trudno. Co do sprzętu. Da się zrobić wszystkim. Zaczynałem od 24-85 który nie jest jasny. Po opanowaniu warsztatu wychodziły dobre zdjecia. Potem dokupiłem 50/1,8 z której byłem bardzo zadowolony, nie dawno dopiero zamieniłem na werjsę 1,4. 50tką da się zrobić całe wesele i ślub. Co prawda na ciasnej sali oraz ciasnym kościele wymaga to wprawy ale do wszystkiego można dojść. Także sprawa sprzetu ma tutaj drugoplanową rolę, ma pomagać a nie mieć górę nad Tobąi nad Twoimi pomysłami. Nie zrażaj się, oglądaj dużo zdjęć ślubnych, ćwicz fotografowanie ludzi a zobaczysz z czasem że będzie coraz lepie. Nikt z nas nie robił od razu świetnych zdjęć, czego i Tobie życzę . Pozdrawiam