Zainteresowanie od samego początku było spore i zdecydowanie przerosło nasze oczekiwania. Puszki napełniały się błyskawicznie a my nie mieliśmy chwili wytchnienia. Jak magnes przyciągaliśmy dzieciaki a za nimi rodziców, dziadków i krewnych. Odwiedzający często po zaniesieniu zakupów do domów wracali ze swoimi pociechami, a nawet pociechami sąsiadów.
Jak na miasto "wojskowych" przystało sporą grupę odwiedzających stanowili obecni i byli żołnierze, którzy wysoko stawiali poprzeczkę merytoryczną. Zadowoleni z udzielonych informacji odnośnie sprzętu i oporządzenia często odwdzięczali się wysokimi datkami.
cdn...