Jakoś na początku tego roku miałem nieprzyjemność być świadkiem wypadku.
Potrącenie na pasach. Byłem dość daleko od felernego przejścia, ale dość dobrze widziałem.
Miałem ze sobą aparat, ale jedyna rzecz jaka mi przyszła do głowy to znaleźć pomoc.
Kierowca zachował zimną krew i wysiadł pomóc, a kilka sekund później byli też 2 ochroniarze i niestety stadko gapiów, więc uznałem, że moja podstawowa wiedza teoretyczna z zakresu reanimacji na nic się nie zda.
Szczerze, gdybym nawet zrobił wtedy jakieś zdjęcia to wątpię, żebym chciał je potem oglądać.