...z innej beczki. Wybieramy się w sobotni letni poranek na działkę. Rzucam na tylne siedzenie aparat z założoną 200-tką Canona, „no bo może coś się wydarzyć po drodze i lepiej mieć coś pod ręką na wszelki wypadek”. W samochodzie oprócz kierowcy jego żona i jej siostra. Ruszamy. Kilka kilometrów za miastem dostrzegam na drodze ruch. Samochody stają, wybiegają z nich pasażerowie, w rękach aparaty fotograficzne, telefony komórkowe, wszystko czym można robić zdjęcia. Pełna blokada drogi. Zatrzymujemy się i cóż widzimy? Do drogi majestatycznie zbliżają się dwa dorodne łosie. Przekraczają ją powoli dając możliwość wszystkim na zrobienie zdjęć. Ja także obserwuję te piękne zwierzęta. Po kilku minutach oddalają się i znikają za horyzontem. Żona z siostrą patrzą na mnie i pytają: Zrobiłeś zdjęcia? Popatrzyłem na leżący z tyłu aparat. W tym wszystkim zabrakło zimnej krwi…