Co pewien czas dostaje jakiegos maila z pytaniem jak to robie, ze fotografuje ludzi w taki sposob, ze zdjecia sprawiaja wrazenie, jak by mnie tam nie bylo. I jak przelamac swoj opor przy takich zdjeciach.
Co wydje mi sie oczywiste, jak widac dla innych takie nie jest.
Wczoraj rowniez dostalem taki mail i na niego (troche nieskladnie) odpisalem
Postanowilem zamiescic tutaj moja odpowiedz, moze dla kogos bedzie to pomocne w jakis sposob i podsunie temat do przemyslen
Jesli dyskusja sie jakos rozwinie moze uda sie rozwinac/uzupelnic niektore watki
"Sprawa jest trywialnie prosta - musisz sobie odpowiedziec na jedno pytanie, czy robisz cos zlego? Jesli stwierdzisz, ze w tym co robisz nie ma nic zlego to juz polowa sukcesu.
Druga rzecz jest jeszcze prostsza trzeba uwazac, zeby osoby fotografowane, nie patrzyly na Ciebie. Takie spojrzenie w wiekszosci zdjec odbiera autentycznosc, stwarza wrazenie pozowania.
Kolejna rzecz nie chowanie aparatu. Trzeba trzymac go na wierzchu, nie robic zdjec z "brzucha", choc czasami jest to nieuniknione.
Oczywiscie wydaje sie to mi teraz latwe, ale pamietam, ze nie bylo to takie proste. Do tego wszystkiego potrzeba baaardzo duzo czasu poswieconego na zdjecia.
Czasami sie pytam ludzi czy moge im zrobic zdjecia, czasami nie, sprawa wyczucia i wyczekania momentu, kiedy nikt nie zwraca na Ciebie uwagi.
Najbardziej lubie, gdy mam na to troche czasu i moge z kims porozmawiac, "zaprzyjaznic sie" i wtedy latwiej jest przelamac czyjs opor i zrobic zdjecia, czasem wymaga to kilku podejsc i dobrze jest nie od razu wyciagac aparat
Uzywam glownie obiektywu 35 mm, wiec jak to widac jestem blisko fotografowanych osob.
W ramach "przelamywania sie" polecam zaczac robic zdjecia w srodowisku, ktore Cie zna - bedzie na pewno latwiej. A jak to sie uda to moze temat typu - "Przystanek miedzy 7 a 8 rano". Jest to dobre cwiczenie, bo mozna latwo skupic sie na zdjeciach, jest wyznaczony, teren, czas, temat. Ludzie
sie przyzwyczaja. I samemu "oswoi" sie teren, a wiadomo, ze przeciez to zaden problem fotografowac na swoim podworku.
Tak na prawde to nie ma w tym zadnych tajemnic, trzeba troche kojarzyc pojawiajace sie sytuacje i poswiecic na to duzo czasu. Taki temat przykladowy jak opisalem powyzej trzeba by realizowac okolo miesiaca- 30-40 autentycznych dni, codziennie po godzinie. Niestety niewiele osob to rozumie, wszyscy mysla, ze po tygodniu maja zdjecia. Niestety, zeby miec jakies nieprawdopodobne sytuacje, trzeba dac im szanse pojawienia sie.
I tak na koniec zawsze staram sie ubrac adekwatnie do ludzi, ktorych mam fotografowac. Mam niczym nie wyrozniajaca sie fizjonomie, usmiecham sie i jestem zyczliwy wobec osob, ktore fotografuje. Czesto daje komus moja wizytowke, to tez podnosi wiarygodnosc i oczywiscie jesli mozna, bo np wraca sie w dane miejsce - daje zdjecia pamiatkowe.
Jak widac jest to wszystko prostsze niz mozna sadzic"