Wiecie.. nie wybierałem go, jak to się robi np. z Tamronami, po prostu przyszła zamówiona sztuka Canona i liczyłem i liczę, że jest wporzo (szczególnie, że mam mikroregulację), jeśli chodzi o IS i USM w ciemnicy to zupełnie inna jazda niż Tamron 17-50/2.8, i o to głównie chodziło, nie ma panicznego szukania ostrości w tę i nazad;]. Ale jak zobaczyłem to co zobaczyłem na "zerówkach" to y.. zonk był niemiłosierny. Oczywiście będę trzaskał w RAWach (tych 7Mpix dopóki nie kupię kolejnych kart), gównie z powodu możliwości wyciągania cieni, ale w chwili obecnej oswajam się (gałkologia) z puszką i szkłem na jpegL, i zdaje się że będę z wyostrzenia póki co korzystał. Wcześniej długo długo pożyczałem nie swoje lustro innej marki i niestety po kilku tysiącach strzałów tamtym muszę się przestawić z obsługą, ale idzie coraz lepiej.

Czyli nie ma powodów do obaw?