Myślę, że świat się od tego jednak nie zawali. Owszem, w dzisiejszych czasach bardzo łatwo manipulować zdjęciami, ale też coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że nie można być bezkrytycznym wobec fotografii. Historia sztuk wizualnych pełna jest na to przykładów. Większość ludzi oglądających "Płonące żyrafy" wie, że to fikcja, ale na podstawie obrazów Canaletta odbudowano Warszawę po IIWŚ. Wiadomo, że zawsze znajdzie się grupa wierzących w to, że bazyliszek istnieje i wygląda tak jak na renesansowych rysunkach, ale też dziewczyn, które naprawdę wierzą w to, że można wyglądać tak jak modelka na zdjęciu reklamowym, jest zdecydowanie mniej, niż więcej.