Kiedyś miałem Olympusa E-300. Pech, podczas focenia w nocy spadł mi ze statywu, pękła obudowa, rozsypał się obiektyw. Puszka działała bez problemu. Po jakimś czasie (2-3 miesiące) aparat padł. Wysłałem do serwisu. I teraz najlepsze - wrócił do mnie naprawiony w nowej, pachnącej obudowie - z opisu usterki wynikało, że uszkodzony był wyświetlacz LCD. Wszystko na gwarancji, bezpłatnie, przesyłka na koszt Olympusa.
Czyli można!